Autor Wiadomość
veno
PostWysłany: Pią 23:59, 01 Wrz 2006    Temat postu:

dobre dawaj wiecej:P:)plsssssssssssssssssssssssssssssss
Seimon
PostWysłany: Pią 22:42, 01 Wrz 2006    Temat postu:

Obciu, wstawiaj tego ile masz Very Happy
Deruvish
PostWysłany: Pią 21:16, 01 Wrz 2006    Temat postu:

zajebiste zajebiste zajebiste moreeeee... a w kwestji kabaretów popieram andre:D
Andreas_PL
PostWysłany: Pią 17:24, 01 Wrz 2006    Temat postu:

aaaa zajenbiste wiecejo smoku pls

PS. najlpeszy polski kbaret wswzechcxzasów to Tey
oberon
PostWysłany: Pią 17:03, 01 Wrz 2006    Temat postu: tego no eeee cz.3

Czytajac teraz ten tekst kojarzy mi sie skecz kabaretu Potem, najlepszego polskiego kabaretu wszechczasow. No ale cush, jak sie uczyc to od najlepszych nie ? Very Happy



Smok

- Ty rycerz.
Szturchałem go pazurem w pierś tak mocno ze o mało co się biedaczek nie
przewrócił.
- Ty weź mnie nie zabijaj co ?
Spojrzałem na niego rozmydlonym wzrokiem. Była z niego niezła łajza. Nie dość ze
kurdupel, to jeszcze ciapa. Pryszcze to wręcz wystawały mu z pod przyłbicy.
Co prawda ludzie i tak byli w stosunku do mnie mali, ale ten to nie wiem gdzie
się uchował.
- Ale ty jesteś smok. - powiedział niepewnie poprawiając hełm. - I dziewice zjadasz.
- Ty rycerz no. Nie bądź ciec. Gdzie ty dziewice teraz znajdziesz ?
- Nie znajdę, bo wszystkie żeś zeżarł. Dostałem zlecenie i musze ci ściąć głowę.
- Ej no rycerz kurde, ty se jaj nie rób. Gdzie ja teraz taka głowę dostane ?
Wzleciałem w powietrze i nisko nad ziemia podfrunąłem nad tafle wody.
Spojrzałem w swoje odbicie. Ukazał mię się piękny duży smok, czerwony z malutkimi skrzydełkami. Grube, pięknie utrzymane cielsko i długa wiotka szyja, a na niej głowa. Moja głowa, której ten żałosny człowieczek chce mnie pozbawić.
- Stawaj do walki !
Obróciłem się w powietrzu i spojrzałem na to żałosne stworzenie.
- Ty weź mnie rycerz nie denerwuj.
- Stawaj do walki mowie. - wrzasnął wyciągając w moja stronę swój miecz.
Miecz jak miecz, wystarczy mi w mojej grocie wykałaczek, ale i ta nie pogardzę.
- Dobra, to się bijemy. - odpowiedziałem kręcąc pięściami, tak jakbym z kimś
właśnie się bil na pięści. A rycerz zawzięcie machał swoim mieczem próbując
dosięgnąć mojej szyi, jednak bezskutecznie.
- Smok.
- No.
- Mógłbyś wylądować ?
- No w sumie mógłbym, ale już mnie zaczynasz nudzić.
- Smoku utrudniasz mi prace, czy mógłbyś wylądować, abym mógł obciąć ci głowę ?
Ja tu czas na ciebie trące, a tam za rzeka na granicy wojska obce stoją.
Nagle zaświtała mi w głowie myśl.
- Jednak jest z ciebie pożytek. - Uśmiechnąłem się szczerząc swe długie ostre
kły, których widok sparaliżował tego chłystka. Wykorzystując jego nieuwagę
podleciałem i palnąłem go w hełm. Padł bez ruchu. Chwyciłem go w szpony i wzleciałem by obadać sytuacje na północy, za rzeka.
Rzeka płynie szerokim korytem niedaleko mojej jaskini, a mimo to rzadko tam
przebywam, wole południowe szerokie równiny. Przeleciałem wysoko w chmurach,
tak aby nikt mnie nie zauważył, nad rzeka i nad jej przeciwległym brzegiem
obserwując ruch jaki tam się odbywał. Jakieś namioty i pełno ludzi w zbrojach
uwijający się wokół nich. To co zobaczyłem wystarczało bym ocenił rozmiar
nadchodzącej bitwy. Zwróciłem. Przeleciałem nad swoim domem, nad górskim jeziorem, w którym uwielbiałem przesiadywać godzinami i skierowałem się na południe ku skupisku ludzi, zwanym miastem, w którym znajdował się zamek, dom ich przywódcy.
- KRÓL ! - Zagrzmiałem tak głośno i przeraźliwie, ze aż mury zamku zadrżały
nie mówiąc już o królewskiej wierzy, z której posypało się trochę tynku, czy
czego tam. Zawsze lubiłem efektowne wejścia.
- Król wyłaź na balkon.
- Nie wyjdę poczwaro, bo mnie zeżresz. - Odpowiedział mi przerażony glos z
wnętrza więzy.
- Ty król, no nie bądź świnia. Wyłaź na balkon.
W niewielkim oknie ukazała się głowa ozdobiona złotą koroną.
- Czego chcesz poczwaro. I czemu trzymasz mego rycerza w swych szponach.
- Król, umawialiśmy się na dwie dziewice rocznie ? Umawialiśmy się. Wiec co ty
mi tu król za fuszerkę odstawiasz ? I jeszcze mi jakiś pryszczatych małolatów
z mieczami przysyłasz. Ty król, ty węz się zastanów co ty robisz.
Rozluźniłem uścisk wypuszczając rycerza na balkon. Biedaczek upadł rozbijając
sobie nos. A co się tam będę chłystkiem przejmował, mój rycerz czy co ?
- Masz tu tego swojego i w zamian dawaj dziewice.
- To jest właśnie dziewica.
- Nie jestem dziewica. - zapiszczał rycerzyk rozwalony na balkonie.
- Widzisz król, sam gada ze nie dziewica.
- A który mężczyzna się przyzna ze jest dziewica? Mowie ci smoku to jest
dziewica.
- Ty król co ty se jaja robisz ? Co ja zrobię z taka pryszczata dziewica ?
Zamawiałem dziewice kobietę, a nie jakiegoś eee... - wskazałem leżącego rycerza.
- O tym nie było w umowie, miała być dziewica. Nie było powiedziane ze kobieta.
- Ty se kurde król ze mną w kulki nie leć. Ale co tam, mam dla ciebie król propozycje. Zmieniamy umowę.
- Zapewne ma być w niej ze dziewice, ale nie męskie ?
- Bystryś król, ale słuchaj. Żądam jednej dziewicy kobiecej raz na pól roku.
Umowa ma być spisana na stalowych wrotach, które twoi kowale wykują i zamontują u wejścia do mojej jaskini, żeby mi się żadne tałatajstwo po domu nie szwendało.
- A co ja z tego będę miał smoku ?
- Wiem król ze masz kłopoty z tymi tam zza rzeki - machnąłem ogonem w kierunku
północnym - i wiem król ze sam sobie nie poradzisz, bo ci polowe rycerstwa
zeżarłem. A swoja droga to ciekawy pomyśl, żeby zamiast dwóch dziewic
przysyłać kopę rycerzy.
- To były dziewice. A raczej to byli dziewico wie.
- Znaczy prawiczki. - jęknęła kupa złomu przykrywająca rycerza.
- Ty król, to ty masz niezły przyrost naturalny w tym swoim państewku.
- Mówmy raczej o tych zza rzeki. - Król machnął berłem w stronę północna.
- Dobra król, słuchaj. Wyślij swoich do tych tam za rzeka i powiedz im ze jak
do wieczora się nie wycofają to jutro ich zeżre. Kumasz król ?
- Znaczy powiedzieć im ze ich smok zeżre ?
- No król dobrze kombinujesz. Ja ich jutro zeżre, a ty mi załatwisz umowę na
wrotach i dwie dziewice na rok. Stoi ?
- Stoi.
Król wysłał zaraz posłańca na północ, a ja siedząc na zamkowym dziedzińcu
przyglądałem się jak kowale wykuwają mi piękne grube wrota według wymiarów
jakie im podąłem.
Następnego ranka wychlapałem się w jeziorku, a następnie wzbiłem w powietrze
by na śniadanie zeżreć paru ludzi zza rzeki. Ludzie to są naprawdę dziwne
stworzenia, powiesz im ze ich smok zeżre to ci jeszcze wszystkie konie spędza
w jedno miejsce i ogrodzą. A co, lubię koninę.
Ach nażarłem się tego dnia. Leżałem potem przez dwa tygodnie przed pieczara
nie mogąc się ruszyć z przeżarcia.
W podzięce wykuli mi piękne wrota i podsyłali dziewice, smakowite i młode.
I żyliśmy długo i szczęśliwie.

Z poważaniem
Hubert, smok.

Gdynia 2001.01.26

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group